
Data‑kołcze i analitycy dem: nowy zawód w e‑sporcie

On nie stoi na scenie obok kapitana drużyny. Siedzi z boku, przewija nagrania rund, zapisuje sekundy, w których ktoś spóźnił się z granatem dymnym, i układa z tego prosty wniosek: co poprawić przed kolejnym meczem. W 2025 roku „trener danych” i „analityk dem” przestają być ciekawostką — stają się stałym elementem sztabu e‑sportowego.
Tak jak część graczy wpada na Neon54 casino po szybkie emocje i wspólne przeżywanie rywalizacji w sieci, tak zespoły e‑sportowe zaglądają dziś do własnych bibliotek dem i arkuszy kalkulacyjnych, by wycisnąć z każdej mapy jeszcze kilka procent skuteczności. To jedyne miejsce, w którym ta nazwa pada — dalej zostaje już tylko praca przy danych i nagraniach.
Kim właściwie są trener danych i analityk dem?
On widzi dwa krzyżujące się profile. Trener danych (trener informacji) siedzi w liczbach: wskaźnikach, trendach, powtarzalnych błędach ekonomii rund. Analityk dem żyje obrazem: zatrzymuje wideo, opisuje kontekst, zestawia komunikację zespołu z faktycznym ruchem na mapie. W mniejszych klubach jedna osoba łączy te role; w większych — zadania dzielą się, bo sezon pędzi i trzeba działać równolegle.
Co robią na co dzień:
- Przeglądają rundy po rundzie, oznaczając schematyczne potknięcia: zbyt późne wejścia, zmarnowane umiejętności specjalne, powtarzalne błędy w ekonomii.
- Opatrują dema prostymi etykietami: poziom presji, chaos w komunikacji, opóźnienia sieci — nie tylko „wygrane” lub „przegrane”.
- Tną krótkie fragmenty wideo, które pokazują jeden błąd lub dobrą decyzję zamiast pisać długie raporty.
- Porównują zachowanie w sparingach z meczami na scenie, by wychwycić różnice wynikające z stresu.
- Prowadzą mini‑dokument „mity kontra fakty”, żeby drużyna nie budowała taktyk na przesądach.
Umiejętności, za które już dziś się płaci
On zauważa, że poza samymi narzędziami liczy się sposób mówienia do zawodników. Liczby potrafią obrazić, jeśli są podane jak wyrok. Dobre wnioski trafiają, gdy są krótkie, konkretne i podane w odpowiednim momencie.
Pięć kluczowych kompetencji:
- Rozumienie statystyki bez paniki — wartość odchylenia i losowości, a nie pogoń za każdym skokiem wykresu.
- Opowiadanie przez wideo — trzydzieści sekund dobrze dobranego fragmentu skuteczniej uczy niż dziesięć minut gadania.
- Sprawność w narzędziach — od arkuszy kalkulacyjnych, przez skrypty analizujące dema, po proste wizualizacje.
- Podstawy psychologii — informacja zwrotna musi być tak podana, by sfrustrowany strzelec wciąż chciał jej słuchać.
- Wyczucie gry — liczby podpowiadają, ale to on musi „poczuć”, że rywal tylko udaje wejście na bombsite.
Rynek rośnie po cichu
Organizacje, które kiedyś zatrudniały jednego „analityka”, rozdzielają zadania: trener główny od taktyki, trener danych od liczb, analityk dem od obrazu. Mniejsze formacje wynajmują freelancerów na pakiet: dziesięć oznaczonych dem, raport zwyczajów, dwie konsultacje online. Platformy turniejowe eksperymentują z publicznymi mapami ciepła i statystykami tłumu — ktoś musi to czytać, nie zdradzając przy tym sekretów drużyny. Nawet serwisy z typowaniami i ligi fantazy interesują się taką wiedzą, co tworzy szarą strefę, od której rozsądny specjalista trzyma dystans.
Skąd biorą się ludzie do tej pracy?
Szkoły dopiero próbują. Pojawiają się moduły „analityka e‑sportowa”, ale większość specjalistów przychodzi z sąsiednich dziedzin: absolwenci ekonomii, którzy wolą analizować taktyki niż bilanse; inżynierowie z pasją do Counter‑Strike’a; psychologowie sportu, którzy w pandemii odkryli Valoranta. Liczy się portfolio: pokaż tablicę, dzięki której zespół zaczął mądrzej używać granatów, a drzwi się otworzą szybciej niż po prezentacji dyplomu.
Oporu też nie brakuje
Starsi prowadzący twierdzą, że nadmiar danych zabija „flow”. Niektórzy mówią, że statystyki ze sparingów są fałszywe, bo prawdziwych zagrywek nikt tam nie pokazuje. On traktuje ten sceptycyzm jak potrzebny hamulec. Dobre analizy działają w tle — wspierają instynkt, nie zastępują go. Jeśli zawodnik nie czuje się sterowany przez wykres, to znaczy, że robota wykonana została dobrze.
Technologia przyspieszy, decyzja zostanie ludzka
Widać już pierwsze narzędzia do automatycznego znakowania nagrań obrazem komputerowym, do transkrypcji głosowej komunikacji i do streszczania powtarzalnych błędów. Ale ktoś wciąż musi wybrać: co mówimy dziś przed mapą, a co archiwizujemy na przerwę między sezonami. Ten wybór — hierarchia ważności — to właściwe rzemiosło.
Dbaj o ludzi od danych tak samo jak o strzelców
On zauważa jeszcze jedno zagrożenie: wypalenie. Nocne demka, szybkie terminy, sezon bez przerwy — analityk też może „nie widzieć” prostych rzeczy, gdy jest przemęczony. Dobre zespoły pilnują higieny pracy: rotacja zadań, jasne godziny, pauzy. Bo niewyspany trener danych jest tak samo niecelny, jak niewyspany snajper.
Podsumowanie
E‑sport dorósł szybko, a pętle informacji zwrotnej długo były dziecinne. Trenerzy danych i analitycy dem wypełniają tę lukę: zamieniają chaos w wnioski, które można wdrożyć dziś, a nie „kiedyś”. Gracze nadal wygrywają celnością i refleksem, lecz to oni pilnują, by lekcja z piątej rundy nie zginęła do piętnastej. Dwie listy, setki nagrań, jeden cel — małe przewagi, które w tabeli wyników wyglądają jak duże zwycięstwa.

Kateryna Prykhodko jest kreatywną autorką i niezawodnym współpracownikiem EGamersWorld, znanym z angażujących treści i dbałości o szczegóły. Łączy opowiadanie historii z jasną i przemyślaną komunikacją, odgrywając dużą rolę zarówno w pracy redakcyjnej platformy, jak i zakulisowych interakcjach.







