Zapowiedź sezonu 2 DOTA: Smocza krew. Kiedy więcej nie zawsze znaczy lepiej
Yuriy SheremetPremiera 2 sezonu DOTA: Smocza krew w serwisie Netflix odbyła się 18 stycznia. 8-odcinkowy program kontynuuje historię Smoczego Rycerza Daviona. Za produkcję odpowiadali twórcy oryginalnego autora Ashley Miller oraz studio „Mir”. Skala wzrosła, ale czy na tym pokazie skorzystało, to pytanie retoryczne, na które każdy znajdzie dla siebie odpowiedź.
Wprowadzenie do kursu
Zdjęcie: Netflix
DOTA: Dragon's Blood zadebiutowało 25 marca 2020 roku. Od tego czasu pod mostem przepłynęło dużo wody, a wydarzenia mogły zaginąć w pamięci. Szybko zaprowadź porządek.
Początek drugiego sezonu wywodzi się z miejsca, w którym zakończył się pierwszy rozdział serialu animowanego: po walce z elfami enklawę Davion przejmują rycerze smoczego zakonu, na czele z mentorem głównego bohatera, Caydenem. Facet zostaje zabrany do fortecy zakonu, aby wytępić siedzącego w niej pradawnego smoka Slyraka.
Upadła bogini Selemina zostaje pokonana, ale nie zabita: po walce z Terrorblade jest wyczerpana i zostaje uwięziona przez Invoker.
Fimrim ściga Daviona w drodze do smoczej fortecy. Mirana i Luna, wyczerpane walką z elfami enklawy, wkraczają do Srebrnego Lasu.
Następnie przejdziemy do bardziej merytorycznego wprowadzenia do drugiego sezonu DOTA: Dragon's Blood. Przed nami spoilery, więc czytaj dalej na własne ryzyko.
Więcej nie zawsze znaczy lepiej
Zdjęcie: Netflix
Od razu przechodzimy do drugiego sezonu. I wtedy odkrywa się problem, którego twórcy nie rozwiązali w ciągu roku pracy nad sequelem – rozdartą narrację w nieracjonalnie szybkim tempie.
Autorom nie udało się naprawić problemu, co więcej, pogorszyli go. Do historii wprowadzono dodatkowe postacie i wątki fabularne, przenosząc w ten sposób uwagę na postacie z zewnątrz. Cóż, byliby zainteresowani, wtedy takie przedsięwzięcie można tylko pochwalić, ale w przypadku drugiego sezonu wszystko potoczyło się dokładnie odwrotnie.
Oprócz istniejących już arkad Daviona, Mirany, Luny, Invoker, Seleminy, Fimrim i innych postaci z prequeli, twórcy serialu dodają Linę, Rylai, Hieronimo, Iperium Helio, Kashurrę i tak dalej. Zamiast ujawniać postacie oryginału, zachęcamy do obserwowania nowych łuków bez zawracania sobie głowy dodawaniem ekspozycji tam, gdzie jest to konieczne.
Z tym, DOTA Dragon's Blood: Book 2 ma problemy: większość bohaterów drugiego sezonu kieruje się jedynie chęcią autorów, by rozwinąć fabułę. Siostry Lina i Rylai są tego najlepszym przykładem. Pierwsza, potrzebna tylko do ujawnienia nowego głównego złoczyńcy, gospodyni Aysrak jest przeznaczona do znacznie mniejszej roli - ona, niczym pistolet Czechowa, strzela w odpowiednim momencie i szybko schodzi ze sceny, ustępując miejsca kolejnej drugorzędnej postaci - Zimowej Wiwernie.
Zdjęcie: Netflix
Auros (znany również jako Winter Wyvern) jest jednym z niewielu nowych bohaterów, który wzbudza sympatię i zainteresowanie. W przeciwieństwie do tego samego Rylaia, najwyższy smok został odpowiednio rozwinięty w trakcie fabuły i dość harmonijnie wpasował się w to, co się dzieje. Niestety nie można tego powiedzieć o pozostałych, ale zajmują one lwią część czasu ekranowego:
- Kashurra to nowy antagonista bez motywacji. Istnieje tylko po to, by rozwijać Arc Mirana;
- Shabarra, „pod-cesarz” Imperium Helio, padł ofiarą ambicji twórców serialu, by stworzyć własną Grę o Tron;
- Hieronimo to knebel, który zachowuje się jak „zabawny facet”. Szczerze mówiąc, jest sympatyczny.
Nowe postacie nie tylko słabo przykuwają uwagę i nie wpasowują się w fabułę, to jeszcze ściągają stare postacie na dno. W drugim sezonie DOTA: Blood of the Dragon główni bohaterowie pierwszego sezonu Invoker, Selemina i Terrorblade mają niesprawiedliwie mało czasu. Dosłownie dostajemy kilka scen z wyżej wymienionym trio, które są tylko dla małego klifu w przyszłym sezonie. I nie wspominam Ojca, mentora smoczego rycerza, który połączył się tak szybko, jak się pojawił.
Zamieszanie w ogólnym obrazie wprowadzają nie tylko nowe postacie, ale także poszerzanie wiedzy. W sezonie 2 wprowadzamy kilka nowych zmiennych: Światowy Smok, Smocze Oko, Starożytne Kryształy. Autorzy pokazu byli w stanie dodać wszystkie te stałe, ale nie zawracali sobie głowy wyjaśnieniem ich mechaniki.
Dlaczego Kryształy wpływają na smoki, jak działa Oko Smoka Świata i dlaczego dowiemy się o tym dopiero w drugim sezonie, choć Slyrak zapewne od dawna wiedział o istnieniu takiego artefaktu. Oczywiście robi to wszystko z rezerwą na przyszłość, ale przy takim podejściu autorzy spektaklu ryzykują, że całkowicie zdezorientują widza, zabijając zainteresowanie kontynuacją.
Chęć stworzenia „efektu wow” z niczego doprowadziła twórców DOTA: Dragon's Blood w ślepy zaułek, a autorzy nie mogli wymyślić wytłumaczenia własnej mechaniki. Podobnie jest z komponentem technicznym.
- Co wiemy o Counter-Strike 2: data premiery, data beta testów, zmiany w ticrete, zaktualizowany matchmaking, nowy silnik (17061)
- Esport przyspiesza swój rozwój w Ameryce Łacińskiej (2527)
- Przyszłość e-sportu. Czego można się spodziewać w nadchodzących latach (3724)
- Esport wypełnia niszę chwilowo porzuconą przez popularne sporty (2053)
Kierowani własnymi ambicjami
Zdjęcie: Netflix
Całkowity czas trwania drugiego sezonu DOTA: Smocza krew to 204 minuty. Łatwo połączyć dwa i dwa, aby zdać sobie sprawę, że 3 godziny i 40 minut nie wystarczą, aby kompetentnie „zapakować” wszystko, czego potrzebujesz.
Twórcy serii zasługują na pochwałę: w porównaniu z pierwszym sezonem, druga książka dodała rozrywki. Dobrze wyglądają sceny bitewne: atak smoczego stada na smoczą fortecę, scena zabicia Shabarry, ostateczna bitwa pod Kashurrą. Akcja jest zręcznie rozcieńczona „spokojnymi chwilami”: wspomnieniami Mirany, polami kwiatowymi w pobliżu fortecy Invoker i komnatami umysłu Daviona, w których komunikuje się ze Slarakiem.
Sceny akcji są krótkie, a przerwy między nimi wypełnione są pustymi dialogami i statycznym materiałem filmowym. Można też dodać do tego styl montażu „klipowego” autorstwa Mir Studio – klejenie jest chaotyczne, a przeskoki między fabułami w kulminacji powodują irytację.
To, co pozostaje na wierzchu, to projekt dźwięku. Muzyka nie zmieniła się od pierwszego sezonu – odpowiada za nią Dino Menegin, a to raczej plus niż minus. W drugiej księdze brakuje nowego odkrycia. W serialu animowanym to on nadaje ton, a w nowym sezonie chcieliśmy mieć oryginalne otwarcie.
Omawiając techniczną stronę DOTA: Dragon's Blood Season 2, nie sposób nie wspomnieć o budżetach serialu i czasie potrzebnym na stworzenie sequela. Mnogość statycznych scen i okrojonych scen akcji sugeruje, że twórcy spektaklu mieli ograniczone środki finansowe.
Pełne szacunku podejście do fanów oryginału
Pomimo niedociągnięć serialu, DOTA: Dragon's Blood Season 2 ma swoje zalety. Jednym z najmocniejszych aspektów drugiego rozdziału serii jest obsługa fanów i pisanki.
Oprócz jednoznacznego flirtowania z fanami w obliczu znanych z uniwersum postaci, autorom serialu udało się umieścić w nim głębsze nawiązania. Ich głównym dostawcą jest firma Invoker.
W scenie zabicia Wardraka, Smoka Chaosu, Invoker używa znanego wszystkim graczom Dota 2 zaklęcia - Sunstrike. Można by pomyśleć, że autorom nie zależało na tym odcinku, skoro standardowa formuła Sunstrike w Dota 2 to Exort, Exort, Exort, podczas gdy w serialu postać wykorzystuje kombinację Wex, Quas, Exort. To nie jest wpadka.
Zdjęcie: Netflix
We wczesnych wersjach Defense of the Ancients Invoker miał 27 zaklęć. Jednym z nich był Soul Blast, podmuch energii słonecznej generowany podczas sekwencji Wex, Quas, Exort, który jest dokładnie takim rodzajem magii, jakiego używa Invoker w powyższym odcinku. Invoker używa również zaklęć teleportacyjnych, których nie ma we współczesnej Dota 2, iw ten sam sposób teleportuje do niego Fimrim w scenie, w której prosi ją o zabicie Seleminy.
Kolejny moment z Invokerami i odniesieniami pojawia się w scenie ich rozmowy z Terrorblade. Demon pokazuje maga swoje wersje z równoległych światów, niektóre z nich są zaczerpnięte wprost z Dota 2. Możemy więc zobaczyć kanoniczny wygląd Invokera bez przedmiotów kosmetycznych oraz postać z zestawu Mroczne Artyzmy.
Zdjęcie: Netflix
Kolejnym odniesieniem, które w przyszłości odegra rolę w rozwoju fabuły, są kryształy z kolekcji Kashur. Łatwo się domyślić, że są to fragmenty Szalonego Księżyca, prototypy Promienistych i Ciemnych, biorących udział w Bitwie Starożytnych. Warto zauważyć, że są one prowadzone przez Arc Wardena, który nie pojawił się w serii, ale zgodnie z tradycją Dota 2 działa jako „jednocząca siła”, protoplasta Światła i Ciemności.
Kolejnym miłym szczegółem jest poezja Auros. Zgodnie z tradycją gry Wyntern, Wyvern kocha poezję, co pięknie rozgrywa się w drugim sezonie.
Jaki wynik
Zdjęcie: Netflix
Drugi sezon serialu animowanego „DOTA: Smocza krew” wyszedł na rozdarcie, ale stworzony z miłości do oryginału: twórcy serialu chcieli pokazać więcej, niż mogliby zmieścić w skromnym środowisku wykonawczym, ale zdołali oddać hołd fani gry. W porównaniu z pierwszym sezonem serial dodał sporo akcji, ale balans w tempie fabuły jest miejscami irytujący.
„DOTA: Smocza krew” próbuje usiąść na kilku krzesłach: są linie miłosne, intrygi polityczne i konfrontacje bóstw. W serialu trudno jest powstrzymać żar namiętności, opowiadając historie głównych bohaterów i ujawniając drugorzędne wątki w skompresowanej scenerii.
Drugi sezon DOTA: Dragon's Blood spodoba się fanom oryginalnej gry Valve ze względu na mnóstwo nawiązań do Dota 2. Widzowi, który nie zna uniwersum, trudno będzie utrzymać ich uwagę i podążać za wieloma paralelami. rozwijanie linii.
Yuriy Sheremet - ekspert w dziedzinie gier mobilnych i e-sportu wśród strzelanek i gier MOBA.
W EGamersWorld Yuriy, podobnie jak w 2020 roku, kiedy dołączył do portalu, pracuje z treściami, aczkolwiek z dostosowaniem do swojego obszaru odpowiedzialności.